|
|||||||||||||||
(strona 3) Niestety, po kilku latach prosperity nastąpiła katastrofa. Kronikarz ujął to lakonicznie: "Wykopy zostały zatopione wskutek zalania". Nie wiadomo, czy była to powódź z wezbranego strumienia, czy może "potop" spowodowany przesiąkaniem wód gruntowych. W każdym bądź razie górniczy przedsiębiorca ze Słupska utracił wskutek tego zdarzenia płynność finansową i został zlicytowany. Zatopiona możdżanowska kopalnia budziła zainteresowanie jeszcze przez wiele lat po upadku przedsięwzięcia. Wzmiankowano ją m.in. w XV-tym numerze rocznika "Journal fuer Fabrik, Manufaktur und Handlung", wydanym w Lipsku w 1792 roku. Wspomina o niej także doktor Johann Heinrich Moritz Poppe w tomie "Historii sztuk i nauk", poświęconym historii technologii, wydanym w Goettingen w 1810 roku - "Naszyjniki z bursztynu i naramienne bransolety mieli już Fenicjanie - czytamy w dziele sprzed 200 lat. - Ale także kolczyki, breloki i szkatułki są teraz z niego robione. Bardzo często bursztyn spotyka się na wybrzeżach Bałtyku, gdzie albo wyrzuca go na brzeg woda, albo jest wykopywany z ziemi. Jakieś 16 lat temu Żyd Liepmann kazał koło Możdżanowa na Pomorzu Tylnym wykopywać bursztyn przez od 60 do 100 robotników i od tego czasu doszła do wielkiego znaczenia manufaktura bursztynowa w Słupsku, której to wyroby w większości przez Livorno wysyłane są do Aleksandrii w Egipcie". |
|||||||||||||||
Odwiedziny: Wykonanie strony: Marek Ławniczak | |||||||||||||||